sobota, 19 września 2015

Lato się kończy...

...a ja uszyłam cienkie dżinsy synowi. Myślałam o nich już od dawna, wreszcie przedwczoraj się za nie zabrałam. Skorzystałam z ulubionej formy pozyskiwania tkaniny-pocięcie ubrania, którego nie noszę! ;-) Jeszcze przedwczoraj były to moje spodnie, dziś są Konrada. Jedna rzecz u mnie mniej, jedna rzecz u niego więcej. To lubię! ;-)
Spodnie ,tradycyjnie już, uszyte są na podstawie wykroju, z którego szyłam kilka ostatnich par. Czy to widać? Z przodu kieszenie, w środku zielona bawełna( zapomniałam zrobić zdjęcie), oszukany rozporek( bez guzików tym razem),  sznurek i dziurki zrobione maszynowo. Z tyłu zwykłe kieszonki, obszyte na zewnątrz (tego za bardzo nie widać, bo użyłam nitki w kolorze tkaniny). Wnętrze spodni to zygzak i lamówka. I tyle w temacie tych spodni.










Pokażę jeszcze spodnie, które szyłam Konradowi już dawno a widać na nich te obszycia kieszonek na zewnątrz, o których wspominałam. Przepraszam, że nie wyprasowane, wyjęłam je z grupki do prasowania.





A ostatnie zdjęcie na dziś przedstawia spodnie... te dziewczęce niby... odcięłam guziki...lepiej?



To tyle na dziś. A w głowie mam jeszcze uparte myśli o czarnej bluzce dla siebie, białej koszulce dla Konrada, kilku bluzkach dla Ali, czarnej torbie.... a i skórzana torba też zaczęta z pół roku temu... i jeszcze bluza dla Konrada na zatrzaski może... W tej chwili nie wiem, co będę szyć najpierw...


pozdrawiam
Ewa