czwartek, 2 kwietnia 2015

Chyba nie będę więcej farbować...

burda.pl
Ja nie wiem jak to robi Mgiełka, że tak ładnie wychodzi jej to farbowanie... Ja spróbowałam trzeci raz i chyba więcej się tego nie podejmę... Naprawdę zrobiłam wszystko tak jak trzeba... Woda, barwnik, sól,  gotowanie, mieszanie, płukanie, ocet... a i tak wyszły jakieś ciapki! Te farbowanie to chyba jednak nie dla mnie. Pomimo nie udanego farbowania i tak postanowiłam uszyć z tego materiału spodnie. A ten materiał to 30-dziestoletni dżins znaleziony na strychu w kolorze jasnego brązu. Czasy miłości do tego koloru mam już dawno za sobą, więc postanowiłam, że zafarbuję go na granat... Może trzeba było posłuchać mamy, która przekonywała mnie, że z brązu granat raczej nie wyjdzie. Już na początku źle się zaczęło bo kupiłam barwnik do dżinsu w kolorze black a nie blue... Zauważyłam to dopiero gdy rozcięłam opakowanie i wsypałam do słoika z gorącą wodą... No nic... dodałam ten który już miałam w domy czyli blue, wymieszałam, zagotowałam i miałam nadzieję,że  otrzymam tkaninę prawie czarną wpadającą w odcień granatu... Nadzieja matką głupich bo niestety mam bardzo ciemny brąz w jaśniejsze plamy. No to ładnie... ale spodnie i tak uszyję, pomyślałam. Wykorzystałam poprzedni wykrój, dodałam odrobinę na szerokości. Troszkę musiałam pokombinować bo miałam tylko 1m x1,5m a chciałam wszystkie elementy dżinsów, dlatego kieszonki w środku są łączone. Przy przymiarce się okazało, że portki są za duże...Dziwne bo dodałam do boków tyle co  lampas w poprzednich... Zwęziłam więc boki i  sporo z tyłu bo karczek bardzo odstawał. Z wszyciem zamka żadnego problemu nie miałam( hura!), ponieważ przy krojeniu dodałam już zapas odszycia a nie jak to radzi Burda, by doszyć osobny element. Już się ucieszyłam, że tak mi to sprawnie poszło...do czasu gdy się okazało, że odszycie rozporka zrobiłam nie po tej stronie. No trudno... Ale gdy przyszedł czas na wszywanie paska okazało się, że jednak to ma znaczenie więc musiałam ten element jednak przenieść na poprawną stronę. A w kieszonkach po za tym, że łączone ( krateczka pochodzi ze starej koszuli) to jeszcze zastosowałam szew francuski by nie musieć obrzucać zapasu. Stębnowanie wykonane czarną nicią do dżinsu. Ze spodni jestem w miarę zadowolona, są bardzo! dopasowane ale nawet usiąść w nich mogę, a że dżins w trakcie noszenia się rozciąga a ja mam już dwa kg mniej niż w poprzednich spodniach to nie martwię się tym, że będę za ciasne. Nie licząc kosztu nie udanego farbowania ( bo nawet zamek wypruty kiedyś z innej rzeczy) kolejne ubranie  mam za 0zł!:-) I jeszcze poprzedni żakiet w szerszym kadrze:-)
Chyba jednak zafarbuję je na czarno...








pozdrawiam
Ewa