środa, 10 grudnia 2014

Pan i Pani Słoń

Za chwilę święta.. Znowu trzeba kupić prezenty... A ja już  mam dość... Co roku trzeba myśleć co i komu.... A ja mam 9 dzieciaków do obdarowania... Wszystkie wszystko mają! Co tu znowu dać, żeby się spodobało i żeby każdy dostał po równo... Nie mam już pojęcia... Chociaż część prezentów kupiłam już w sierpniu. Zobaczyłam w sklepie, zadzwoniłam z pytaniem czy to mają i kupiłam. Ale to i tak mało. Bo nie mam dla wszystkich. Na drogie zabawki mnie nie stać, bo przy takiej ilości dzieci to z torbami można pójść. A jeszcze zostają dziadkowie- dodatkowe 5 osób. Reszcie dorosłych nie kupujemy- całe szczęście bo to kolejne 10 osób. Prezenty dzieciom zazwyczaj wyglądają u mnie podobnie-książki, puzzle, słodycze, ubrania, zabawki raczej drewniane niż plastikowe. Żeby tego było mało to jeszcze mój syn zaproszenie do koleżanki na urodziny dostał... Na sobotę...Kurczaki pieczone! Znowu coś trzeba kupić! Kupiliśmy więc tradycyjnie puzzle, słodycze. A od jakiegoś czasu chodzi za mną słoń, którego zobaczyłam u Adeli. Tylko większy jako mała poduszka. Zrobiłam więc sama duży szablon z kartonu, odrysowałam na materiałach, wycięłam i pozszywałam, wypełniłam zawartością niecałego jaśka z Biedronki i jest.  Słoń jest z dzianiny sweterkowej w biało-szare pasy. Uszy kolorowe. Obszyty ręcznie dwukolorową nitką... Chyba jednak ją wypruję bo jakoś mi nie pasuje... nie wiem... Zastanawiałam się czy dać go w prezencie solenizantce... czy to się w ogóle  nadaje na prezent? Syn stwierdził, że słoń zostaje z nim. Ale róż i biało-turkusowe groszki? Nie miałam innego wyjścia jak uszyć w nocy drugiego, w bardziej odpowiednich kolorach. No i mamy parę słoni. Wyprasować muszę te uszy...





Tak... prezenty na święta... a jeszcze każdy raz w roku ma urodziny więc znowu prezenty...
Ja już naprawdę nie mam pomysłu na nowe podarunki...


No to co... dać czy nie dać...?

pozdrawiam
Ewa